
Ujrzałam ojca ,który wpadł w złość i krzyczał.Matka szybko zabrała mnie na górę do pokoju.Biegłyśmy do góry po schodach najszybciej jak się da,ja nie wiedziałam co się dzieje.Opętany złością ojciec biegł za nami i krzyczał.W końcu dobiegłyśmy do drzwi pokoju.Szybko do niego wbiegłyśmy,mama przez cały czas trzymała mnie mocno za rączkę.Zatrzasnęła drzwi i zamknęła na klucz.Po chwili głośne uderzenia pięściami rozległy się z drzwi.
-Kochanieee...otwórz ,otwórz drzwi...Otwórz te cholerne drzwi!-krzyknął ojciec.
-Nigdy!Zostaw nas ,zostaw mnie i Duttę !-Odpowiedziała mama.
Ja przytuliłam swojego misia.Było już tak ciemno,naprawdę się bałam.Nie mogłam nic zrobić,bo w końcu miałam tylko
pięć lat.Podeszłam do okna i zaczęłam się modlić:
-Panie Jezu,spraw aby tata poszedł spać...
Donośne walenia do drzwi wciąż przedzierały nam uszy.
Ojciec był pijany.Bałam się ,że skrzywdzi mamusię.Mama się rozpłakała i przytuliła mnie i powiedziała:-Dziecko,tak bardzo cię kocham...Nie bój się,nie bój mama cię obroni..A teraz schowaj się pod łóżko i siedź cicho..przytul misia.-I pocałowała mnie w czoło.Pobiegłam szybko pod łóżko i skuliłam się.Drzwi niewytrzymały tego ciągłego walenia,kopania i szarpania..Po prostu je wyważył i wszedł...Widziałam tylko z pod łóżka stopy ojca wchodzące do pokoju i krzyk mamy.....
Moje dzieciństwo było smutne.Ojciec w końcu poszedł do pierdla.Niestety,mama umarła.To z rąk ojca,tego potwora.Dokładnie nie pamiętam tego wszystkiego,tylko to co się stało jak uciekałam z mamą po schodach,ciepły pocałunek,krzyki mamy...Po śmierci mamy zabrano mnie do wuja.Teraz mam dwadzieścia dwa lata i sama decyduję o swoim życiu,przeprowadziłam się do SansetWalleny,to malownicze miasteczko.Poznałam tam fajnych ludzi i dobrze mi się wiedzie.Pracuję w restauracji i jestem kelnerką.Tylko mam mały problem z porozumieniem się,ponieważ jestem ze Francji.
Rano wstałam o szóstej i wyszykowałam się,było jeszcze trochę czasu do pracy więc postanowiłam poczytać.Nagle:Dryńńńń!Dryńńńń!-zadzwonił telefon.Odebrałam:
-Słucham?-powiedziałam
-No dzień dobry Dutto,jak się spało?
-Aaa,dobrze.
-No bo..Jest taka sprawa.Zaraz byś była potrzebna.Jakaś dziewczyna organizuje dziś urodziny i mamy kilka zamówień..Trzeba naszykować salę,i jak będzie?
-No..W sumie to mogę przyjechać..
-Okey to czekamy.
Ubrałam buty i wyszłam.Musiałam zamówić taxi i pojechałam.W pracy było mnóstwo przygotowań i w ogóle.Zaczęłam od dmuchania balonów...Uff ,jakie to męczące...
-Hejka Dutta! Co tam? Ooo,balony dmuchasz.
-Taaa,robota przyprawiająca mnie o zawał!Może byś pomógł Drake ?
-Spoko,dla mnie to pestka! Dawaj...
Ten koleś to Drake,spoko gość i ..przystojniak.Robota od ósmej trwała do szesnastej.Z pracy wyszłam z koleżanką z pracy-Laurą do sklepu "Świeżyzna" po zakupy,bo jutro organizujemy wieczorem u mnie w domu imprezkę.
-No co Ducia?Zaczęło się od dmuchania balonów,a co będzie dalej?
-Laura,to tylko kolega z pracy...
-Aha...Tylko że,on ci się podoba..
-No podoba.Ale..Wiesz jak jest.
-No okey.
-To co? kupujemy jakieś chipsy,cole ?
-No kupmy,ja jeszcze zrobię jakieś sałatki Ducia.
-Laura,ja zaproszę swoich znajomych,zapewne znasz ich trochę ,a ty zaprosisz swoich.
-Będzie dobrze.Zapoznam cię Dutta z takim fajnym chłopakiem.
-Po co i tak jestem brzydka.
-Ty?! Co ty Ducia! Zgrabne i długie nogi,cycki i szczupła jak osa,czego więcej?!To przecież twój typ faceta! Wysoki,szczupły,zielone oczy,brązowe gęste włosy i lekko zakręcone...Mrauu,ciacho!
-Mówisz?
-Oj nie bądź już taka skromna,Ducia!
Dobra ja lecę Laura,do jutra.Wiesz,wpadnij do mnie gdzieś tak o szesnastej ,a imprezkę to zaczniemy o dwudziestej ,Pa!
-Do zobaczyska Ducia!
Ciąg dalszy nastąpi już wkrótce ...
Rano wstałam o szóstej i wyszykowałam się,było jeszcze trochę czasu do pracy więc postanowiłam poczytać.Nagle:Dryńńńń!Dryńńńń!-zadzwonił telefon.Odebrałam:
-Słucham?-powiedziałam
-No dzień dobry Dutto,jak się spało?
-Aaa,dobrze.
-No bo..Jest taka sprawa.Zaraz byś była potrzebna.Jakaś dziewczyna organizuje dziś urodziny i mamy kilka zamówień..Trzeba naszykować salę,i jak będzie?
-No..W sumie to mogę przyjechać..
-Okey to czekamy.
Ubrałam buty i wyszłam.Musiałam zamówić taxi i pojechałam.W pracy było mnóstwo przygotowań i w ogóle.Zaczęłam od dmuchania balonów...Uff ,jakie to męczące...
-Hejka Dutta! Co tam? Ooo,balony dmuchasz.
-Taaa,robota przyprawiająca mnie o zawał!Może byś pomógł Drake ?
-Spoko,dla mnie to pestka! Dawaj...
Ten koleś to Drake,spoko gość i ..przystojniak.Robota od ósmej trwała do szesnastej.Z pracy wyszłam z koleżanką z pracy-Laurą do sklepu "Świeżyzna" po zakupy,bo jutro organizujemy wieczorem u mnie w domu imprezkę.
-No co Ducia?Zaczęło się od dmuchania balonów,a co będzie dalej?
-Laura,to tylko kolega z pracy...
-Aha...Tylko że,on ci się podoba..
-No podoba.Ale..Wiesz jak jest.
-No okey.
-To co? kupujemy jakieś chipsy,cole ?
-No kupmy,ja jeszcze zrobię jakieś sałatki Ducia.
-Laura,ja zaproszę swoich znajomych,zapewne znasz ich trochę ,a ty zaprosisz swoich.
-Będzie dobrze.Zapoznam cię Dutta z takim fajnym chłopakiem.
-Po co i tak jestem brzydka.
-Ty?! Co ty Ducia! Zgrabne i długie nogi,cycki i szczupła jak osa,czego więcej?!To przecież twój typ faceta! Wysoki,szczupły,zielone oczy,brązowe gęste włosy i lekko zakręcone...Mrauu,ciacho!
-Mówisz?
-Oj nie bądź już taka skromna,Ducia!
Dobra ja lecę Laura,do jutra.Wiesz,wpadnij do mnie gdzieś tak o szesnastej ,a imprezkę to zaczniemy o dwudziestej ,Pa!
-Do zobaczyska Ducia!
Ciąg dalszy nastąpi już wkrótce ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz